Żółte jest
słonko i żółta cytryna
Żółta
kaczuszka i żółka dynia Żółta gruszeczka i żółty ser
Dobry dla wszystkich na każdy dzień
Zapraszam też do bajki o żółtej kredce A. Galicy
Tekst: "Bajka o żółtej
kredce"
Pewnego dnia Kuba wyjął z szuflady blok do rysowania i pudełko z kredkami. Wysypał kredki na stolik i zabrał się do rysowania. Nie zauważył, że w pudełku została jeszcze kredka żółta, której zrobiło się bardzo smutno.
- Nie jestem mu potrzebna - myślała. Kuba zostawił mnie, bo pewno nie podoba mu się mój kolor. A tyle umiem narysować - i żółta kredka zrobiła minę kwaśną jak cytryna.
Tymczasem Kuba narysował zieloną kredką trawę i zielone drzewko, a po chwili namysłu dorysował jeszcze zieloną choinkę. Zaraz potem czarną kredką narysował duży dom z kominem, z którego leciał czarny dym.
Przyjrzał się swojemu rysunkowi, wziął czerwoną kredkę i narysował nią dachówki na dachu domu. Szarą kredką pomalował ściany, a granatową wielkie drzwi i okna.
- Ach, jak pięknie, westchnęła żółta kredka, wychylając nosek z pudełka. Ciekawa jestem, co jeszcze będzie na tym obrazku.
Kuba wziął właśnie do ręki kredkę niebieską i malował nią niebo z niebieskimi obłoczkami. Później brązową kredką narysował długi płotek koło domu, budę z desek i przy budzie brązowego, wesołego pieska.
- Już wszystkie kredki coś narysowały - popłakiwała żółta kredka, patrząc, jak Kuba rysuje w zielonej trawie różowe i fioletowe kwiatki. Tylko ja nie jestem do niczego potrzebna.
I właśnie wtedy Kuba zajrzał do pudełka.
- Już myślałem, że żółta mi się zgubiła - mruknął, wyciągając kredkę. I nie mógłbym dokończyć swojego rysunku.
Po chwili zza obłoczków na niebie wyjrzało wielkie słońce z żółtymi promykami,
w oknach domu pojawiły się żółte firanki, za płotem wyrosły wysokie słoneczniki, a mała żółta kaczuszka przysiadła pod zielonym drzewkiem i przyglądała się brązowemu pieskowi.
Ach, jaka dumna była z siebie żółta kredka. I choć starła sobie trochę nosek, cieszyła się, że potrafi tyle narysować.
Pewnego dnia Kuba wyjął z szuflady blok do rysowania i pudełko z kredkami. Wysypał kredki na stolik i zabrał się do rysowania. Nie zauważył, że w pudełku została jeszcze kredka żółta, której zrobiło się bardzo smutno.
- Nie jestem mu potrzebna - myślała. Kuba zostawił mnie, bo pewno nie podoba mu się mój kolor. A tyle umiem narysować - i żółta kredka zrobiła minę kwaśną jak cytryna.
Tymczasem Kuba narysował zieloną kredką trawę i zielone drzewko, a po chwili namysłu dorysował jeszcze zieloną choinkę. Zaraz potem czarną kredką narysował duży dom z kominem, z którego leciał czarny dym.
Przyjrzał się swojemu rysunkowi, wziął czerwoną kredkę i narysował nią dachówki na dachu domu. Szarą kredką pomalował ściany, a granatową wielkie drzwi i okna.
- Ach, jak pięknie, westchnęła żółta kredka, wychylając nosek z pudełka. Ciekawa jestem, co jeszcze będzie na tym obrazku.
Kuba wziął właśnie do ręki kredkę niebieską i malował nią niebo z niebieskimi obłoczkami. Później brązową kredką narysował długi płotek koło domu, budę z desek i przy budzie brązowego, wesołego pieska.
- Już wszystkie kredki coś narysowały - popłakiwała żółta kredka, patrząc, jak Kuba rysuje w zielonej trawie różowe i fioletowe kwiatki. Tylko ja nie jestem do niczego potrzebna.
I właśnie wtedy Kuba zajrzał do pudełka.
- Już myślałem, że żółta mi się zgubiła - mruknął, wyciągając kredkę. I nie mógłbym dokończyć swojego rysunku.
Po chwili zza obłoczków na niebie wyjrzało wielkie słońce z żółtymi promykami,
w oknach domu pojawiły się żółte firanki, za płotem wyrosły wysokie słoneczniki, a mała żółta kaczuszka przysiadła pod zielonym drzewkiem i przyglądała się brązowemu pieskowi.
Ach, jaka dumna była z siebie żółta kredka. I choć starła sobie trochę nosek, cieszyła się, że potrafi tyle narysować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz